„Jak działa kontrola palenisk (…)”
7 czerwca 2022Szansa na nowe otwarcie, szansa dla Straży Miejskich i Gminnych. Opinia
Jak bumerang, co pewien czas, wraca temat straży gminnych (miejskich) ich uprawnień, zadań i tego czy w ogóle są potrzebne.
Dziennikarze piszący o tym temacie, albo nie do końca znają zadania straży, albo zajmują się ich wycinkiem, najczęściej ograniczonym do kontroli ruchu drogowego. Bo tak jest prościej i łatwiej osiągnąć cel, czyli wysoka klikalności. Niestety często mieszają opinie z faktami. Tak było, chociażby w przypadku tekstu z portalu motofakty.pl, który dziwnym trafem bardzo szybko zniknął z sieci.
Nie to jednak jest ważne. Portal Onet.pl zaskoczył mnie niezwykle rzetelnym tekstem pod tytułem „Kopciuchy i spalanie śmieci w gminach bez straży praktycznie bezkarne”. Publikacja zaskakuje, bo nie znajdziemy tam opinii opartych na medialnych mitach. Jest za to sporo faktów, z którymi powinni zapoznać się włodarze wielu gmin w naszym kraju.
Całość oparta jest o raport sygnowany przez Polski Alarm Smogowy, pt. „Palący problem – jak działa kontrola palenisk w województwach małopolskim, mazowieckim i śląskim. W czasie działań sprawdzono, jak przebiega kontrola palenisk w 167 gminach w ww. województwach. Wnioski autorów raportu mogą zaskakiwać. 80% (niemal) mieszkańców gmin w Polsce jest pozbawionych sensownej ochrony przed działaniami osób spalających odpady i łamiących przepisy uchwał antysmogowych.
Dlaczego tak jest? Przecież każdy, rozsądny człowiek rozumie jak ważna dla niego i jego bliskich jest ochrona środowiska. A jednak najwyraźniej coś nie działa, tak jak powinno. Mimo programów rządowych, gminnych pozwalających na dofinansowanie wymiany źródła ciepła, „kopciuchy” wciąż mają się dobrze (wg. autorów raportu).
Przyjrzyjmy się danym, o których mowa w dokumencie PAS.
Po pierwsze – w gminach, gdzie działa straż miejska, jest ponad trzykrotnie więcej zgłoszeń o spalaniu odpadów, niż w gminach, które straży nie mają.
Po drugie – 77% wykroczeń stwierdzonych na terenie gdzie nie ma straży, nie kończy się nałożeniem kary.
Po trzecie – wystawione mandaty są bardzo niskie – w gminach bez straży – 160 zł, w gminach ze strażą – to średnio 195 zł. Mandat karny za nieprzestrzeganie uchwały antysmogowej lub spalanie odpadów może wynieść maksymalnie 500 zł.
Po pierwsze – wygląda na to, że mieszkańcy uważają działania straży gminnej (miejskiej) w zakresie ekologii i ochrony środowiska za niezły pomysł, a przynajmniej mają poczucie, że ktoś realnie reaguje na ich zgłoszenia i podejmuje działania przynoszące skutek.
Po drugie – cyt. „wystawione mandaty są bardzo niskie” – to sugestia, że (nawet statystycznie) powinny być zdecydowanie wyższe. Uważam, że to sugestia niedopuszczalna i stanowczo się z nią nie zgadzam. Dlaczego? Postępowanie w sprawach o wykroczenia wymaga indywidualnego potraktowania sprawcy i uwzględnienia choćby okoliczności wskazanych w art. 33 kodeksu wykroczeń. Choćby warunków osobistych sprawcy, to jednak temat na odrębny tekst.
Warto zauważyć, że omawiany tekst – to pierwszy, od dawna materiał prasowy pokazujący straż gminną (miejską) w stosunkowo dobrym świetle.
Dziennikarz, opisując raport PAS, podkreśla, że w gminach gdzie nie ma straży, nie ma też systemowej kontroli spalania odpadów, a straż gminna (miejska) jest potrzebna.
To może być zaskakujące, jednak fakty nie budzą wątpliwości.
Tam, gdzie sprawnie działają strażnicy, tam choćby edukacja na rzecz czystego, bezpiecznego środowiska realizowana jest szybciej, sprawniej, po prostu lepiej.
A przecież, to wśród części strażników pojawiają się, to tu, to tam głosy o wyczerpaniu się formuły działania formacji.
Raport PAS i tekst Onet.pl zaprzeczają nie tylko tezie o wyczerpaniu się formuły działania, ale też wyraźnie kwestionuje opinie, że straże gminne (miejskie) są zbędne.
Czy to oznacza coś więcej? Czy może doprowadzić do powoływania nowych jednostek straży? Myślę, że tak się nie stanie, mam nadzieję, że tak się nie stanie. Uważam tak z wielu powodów. Utworzenie straży gminnej (miejskiej) to proces decyzyjny o skomplikowanej strukturze. Skupię się nad jednym z elementów, tej struktury – celem działania.
Ograniczenie zakresu działania nowej jednostki, do szeroko pojętej ekologii, może (poza naruszenie ustawy o strażach gminnych) doprowadzić do powtórki, mniej więcej sprzed dekady, kiedy straże uzyskały uprawnienia do używania, potocznie mówiąc „fotoradarów”. Wszyscy wiemy, co się działo i do czego to doprowadziło.
Z tego doświadczenia warto wyciągnąć wnioski.
Po pierwsze – nowa jednostka musi mieć jasno określone priorytety, które muszą być znane społeczności lokalnej.
Po drugie – Społeczność lokalna nie rozumiejąca, dlaczego priorytety działania straży są takie, a nie inne, nie zaakceptuje istnienia Straży.
Po trzecie – Priorytety muszą być ściśle związane ze specyfiką gminy, gdzie straż ma działać.
Wiem, to temat na szerszą wypowiedź, ale i na to przyjdzie czas.
Jeżeli straż ma skupić się na ekologii czy działaniach antysmogowych, to musi mieć właściwy stan etatowy i przede wszystkim właściwe wyposażenie i szkolenie.
Słowa klucze „ekologia”, „wyposażenie” i „wyszkolenie”. Ich umiejętne wykorzystanie, może dać duże efekty. Z jednej strony, realizacja zadań ustawowych, z drugiej, początek, długotrwałej i pracowitej procedury.
I tu pojawia się nieco ukryty przekaz, bo właściwie wyszkolony, wyposażony i kierowany strażnik będzie wzmagał przekonanie mieszkańców o tym, że straż jest potrzebna. Że warto zwracać się o pomoc do strażników.
Umiejętne wykorzystanie ww. argumentów zmieni, prędzej czy później nastawienie społeczności lokalnej. A przecież o to chodzi.
By pomagać tym, którzy tej pomocy oczekują.
Błądzącym wskazywać właściwą drogę.